GDZ Historia Ukrainy 5 klasa. Podręcznik [Vlasov V.S.] 2013
03.09.2019,
5 Клас / Історія України,
1 414,
0
Zarezerwuj podróżnika
- Tutaj, książę, nauczysz się liter, - gospodyni pociągnęła Annę lekko na środek pokoju.
„Nie wiem, czy masz moc studiować tę naukę, ale ze swoim ojcem, Wielkim Księciem Jarosławem, nie możesz się kłócić. Kiedy byłeś młodszy, słuchałem mojej rady łatwiej. „Ratuj, matko, ciepło”, „Och, jeśli nie gorączka” - wymamrotały zmumifikowane pielęgniarki i uciekły do mnie po trawę i wywary. A teraz - za całą wolę księcia. No dalej, gołąbku - i za chwilę byłem już niespokojny na podwórku.
Pozostając sama, księżniczka rozejrzała się. W dużym pokoju stały wąskie stoliki, na których leżały zwoje, stosy grubych książek i pióro. Na jednym stole w rogu pokoju zamigotała świeca. Dopiero teraz księżniczka zauważyła pochyłą postać. Słuchał i słyszał, jak kopać pióro. „Korespondent” - wyjaśniła Anna, co było dociekliwe i niepewne, odważyło się podejść.
- To jest wspaniałe skryptorium?
- Tak, księżniczko. Tutaj, zgodnie z poleceniem księcia, przepisujemy książki, aby mogli pić ziemię z naszą mądrością, jak rzeki z życiodajną wilgocią.
- A co przepisujesz? Dziewczyna spytała przebiegle. Pisarz milczał.
„Czy to nie głuchy, skryba z samotnej ciszy?”
- głos dziewczyny dzwonił pod sufitem.
„Ty, księżniczko, nie przyszedłeś do kurtyny” - powiedział w końcu Chenets. „Kiedy drżysz, rozpraszasz swoje myśli, a bez nich nie ma mądrości”. Czego się wtedy nauczysz?
„Ale czy mnie nauczysz?”
- Nie ma tu jeszcze innych nauczycieli.
„Ja też jestem nauczycielką - powiedziała drwiąco Anna.
- Książęta muszą być siwowłosi, szanowani i wyniosli ...
- I o to chodzi! - mnich uśmiechnął się. - Jeśli nie ufasz, podejmij egzamin.
Wygląda na to, że Knyazivna tylko na to czekał. Pytania padały jak gdyby napisane.
- Jak masz na imię?
- Makarios.
- Co oznacza twoje imię?
- A skąd wiesz, że imiona coś znaczą?
„To nie jest mój egzamin”, zaśmiała się księżniczka.
- Odpowiedz!
- Nazywam się grecki, oznacza „szczęśliwy”, „błogosławiony”.
- Gdzie się nauczyły książki?
- W Konstantynopolu.
- Co teraz przepisujesz?
- Uroczysta lektura Ewangelii - absolutnie cicho, z czcią odpowiedział Macarius i nagle mocno dodał: - Zawsze jest mowa. Słowo nie daje pośpiechu i hollowware.
- Tak zawsze - dziewczyna, która zasnęła - chciała zapytać o najciekawsze. Pozwól mi odpowiedzieć na ostatnie pytanie, bądź słodki.
- Okej, zapytaj mnie.
- Dlaczego twoja książka jest tak mała? Te stoły są większe od niej.
„Ponieważ celem tej książki jest służenie jednej osobie”, odpowiedział po prostu Macarius, „aby być zawsze pod ręką, wskazując na przykład prawdę.
Dyskretnie zbiegający się czas. Knyazyna dowiedziała się tego dnia o alfabecie, a nawet nauczyła się pisać jego imię. A wieczorem, bez pierdnięcia, opowiadała o tym, co widziała i słyszała w scenariuszu sióstr i służącej Miloslava.
„Widzę księżniczkę, młodego pisarza, który niepokoił cię swoją głową” - zaśmiał się Miloslav. - Chodźmy na ulicę, chodźmy. Dzisiaj jest magiczna noc. Może chodzi o Macariusa, którego używamy.
- Miloslavo, czy to nie tylko wróżenie? Niedawno byli wrogo nastawieni i co się ze mną stało? - Klaskała swoją dziewczynę Anną. - Wsuwane buty z nosem na zachód ... Gdzieś daleko moje szczęście.
- Wcześnie dla ciebie, księżniczko, masz wiele do zrobienia. Właśnie dlatego but był błędny, a dziś jest wieczór, jakiego imienia mężczyzna pierwszy raz usłyszał, a jego sędzia go nazwie.
- Kiedy tak, to biegniemy pod oknami dużej sali, gdzie radzi książę. Nazywa się wiele różnych nazwisk - Anna podeszła i pobiegła najpierw na pokrytych śniegiem werandach.
A teraz dziewczyny przyszły do zamarzniętych lobby. Mróz je namalował!
„Wzór jest jak tkanie liter” - powiedziała Anna.
Dziewczyny szarpały śmiechem:
- Gdybym powiedział, że jako haftowane lub malowane kwiaty, byłoby jasne, a następnie - jako litery.
„Zachowajcie milczenie, lamenty, albo skończymy z całym cudem”.
A książę Jarosław był rzeczywiście ważnym doradcą. Chodziło o sprawy państwowe. Przypomniało to wielu zagranicznych właścicieli ziemskich. Przez okna niewiele było słychać. Końcówka brzęczała jak ul. I nagle zdumiewający bojar, który zmierzył kroki w pokoju, zawołał: „Henry!” Anna, usłyszawszy tę cudowną nazwę za granicą, nagle wpadła w śnieg.
Minęło wiele lat.
Tego ranka maja w Zieloną Niedzielę Anna poślubiła francuskiego króla Henryka I. Żadne ze starożytnych francuskich miast Reims, w których odbyła się ceremonia, nie przypominało księcia z jej rodzinnego Kijowa. W dłoniach trzymała małą elegancką księgę świątecznych lektur ewangelicznych. Urokliwy list liter, który kiedyś wydawał się podobny do mroźnych wzorów, teraz ucieleśniał jej własne przeznaczenie - przeznaczenie królowej-nieznajomej. Tak więc wszyscy zainteresowani tą starożytną książką kijowską opowiadają o swoim pierwszym właścicielu - francuskiej królowej, córce kijowskiego księcia Jarosława Mądrej Anny.
ГДЗ 5 клас Історія України 2013 Власов Світ
- Tutaj, książę, nauczysz się liter, - gospodyni pociągnęła Annę lekko na środek pokoju.
„Nie wiem, czy masz moc studiować tę naukę, ale ze swoim ojcem, Wielkim Księciem Jarosławem, nie możesz się kłócić. Kiedy byłeś młodszy, słuchałem mojej rady łatwiej. „Ratuj, matko, ciepło”, „Och, jeśli nie gorączka” - wymamrotały zmumifikowane pielęgniarki i uciekły do mnie po trawę i wywary. A teraz - za całą wolę księcia. No dalej, gołąbku - i za chwilę byłem już niespokojny na podwórku.
Pozostając sama, księżniczka rozejrzała się. W dużym pokoju stały wąskie stoliki, na których leżały zwoje, stosy grubych książek i pióro. Na jednym stole w rogu pokoju zamigotała świeca. Dopiero teraz księżniczka zauważyła pochyłą postać. Słuchał i słyszał, jak kopać pióro. „Korespondent” - wyjaśniła Anna, co było dociekliwe i niepewne, odważyło się podejść.
- To jest wspaniałe skryptorium?
- Tak, księżniczko. Tutaj, zgodnie z poleceniem księcia, przepisujemy książki, aby mogli pić ziemię z naszą mądrością, jak rzeki z życiodajną wilgocią.
- A co przepisujesz? Dziewczyna spytała przebiegle. Pisarz milczał.
„Czy to nie głuchy, skryba z samotnej ciszy?”
- głos dziewczyny dzwonił pod sufitem.
„Ty, księżniczko, nie przyszedłeś do kurtyny” - powiedział w końcu Chenets. „Kiedy drżysz, rozpraszasz swoje myśli, a bez nich nie ma mądrości”. Czego się wtedy nauczysz?
„Ale czy mnie nauczysz?”
- Nie ma tu jeszcze innych nauczycieli.
„Ja też jestem nauczycielką - powiedziała drwiąco Anna.
- Książęta muszą być siwowłosi, szanowani i wyniosli ...
- I o to chodzi! - mnich uśmiechnął się. - Jeśli nie ufasz, podejmij egzamin.
Wygląda na to, że Knyazivna tylko na to czekał. Pytania padały jak gdyby napisane.
- Jak masz na imię?
- Makarios.
- Co oznacza twoje imię?
- A skąd wiesz, że imiona coś znaczą?
„To nie jest mój egzamin”, zaśmiała się księżniczka.
- Odpowiedz!
- Nazywam się grecki, oznacza „szczęśliwy”, „błogosławiony”.
- Gdzie się nauczyły książki?
- W Konstantynopolu.
- Co teraz przepisujesz?
- Uroczysta lektura Ewangelii - absolutnie cicho, z czcią odpowiedział Macarius i nagle mocno dodał: - Zawsze jest mowa. Słowo nie daje pośpiechu i hollowware.
- Tak zawsze - dziewczyna, która zasnęła - chciała zapytać o najciekawsze. Pozwól mi odpowiedzieć na ostatnie pytanie, bądź słodki.
- Okej, zapytaj mnie.
- Dlaczego twoja książka jest tak mała? Te stoły są większe od niej.
„Ponieważ celem tej książki jest służenie jednej osobie”, odpowiedział po prostu Macarius, „aby być zawsze pod ręką, wskazując na przykład prawdę.
Dyskretnie zbiegający się czas. Knyazyna dowiedziała się tego dnia o alfabecie, a nawet nauczyła się pisać jego imię. A wieczorem, bez pierdnięcia, opowiadała o tym, co widziała i słyszała w scenariuszu sióstr i służącej Miloslava.
„Widzę księżniczkę, młodego pisarza, który niepokoił cię swoją głową” - zaśmiał się Miloslav. - Chodźmy na ulicę, chodźmy. Dzisiaj jest magiczna noc. Może chodzi o Macariusa, którego używamy.
- Miloslavo, czy to nie tylko wróżenie? Niedawno byli wrogo nastawieni i co się ze mną stało? - Klaskała swoją dziewczynę Anną. - Wsuwane buty z nosem na zachód ... Gdzieś daleko moje szczęście.
- Wcześnie dla ciebie, księżniczko, masz wiele do zrobienia. Właśnie dlatego but był błędny, a dziś jest wieczór, jakiego imienia mężczyzna pierwszy raz usłyszał, a jego sędzia go nazwie.
- Kiedy tak, to biegniemy pod oknami dużej sali, gdzie radzi książę. Nazywa się wiele różnych nazwisk - Anna podeszła i pobiegła najpierw na pokrytych śniegiem werandach.
A teraz dziewczyny przyszły do zamarzniętych lobby. Mróz je namalował!
„Wzór jest jak tkanie liter” - powiedziała Anna.
Dziewczyny szarpały śmiechem:
- Gdybym powiedział, że jako haftowane lub malowane kwiaty, byłoby jasne, a następnie - jako litery.
„Zachowajcie milczenie, lamenty, albo skończymy z całym cudem”.
A książę Jarosław był rzeczywiście ważnym doradcą. Chodziło o sprawy państwowe. Przypomniało to wielu zagranicznych właścicieli ziemskich. Przez okna niewiele było słychać. Końcówka brzęczała jak ul. I nagle zdumiewający bojar, który zmierzył kroki w pokoju, zawołał: „Henry!” Anna, usłyszawszy tę cudowną nazwę za granicą, nagle wpadła w śnieg.
Minęło wiele lat.
Tego ranka maja w Zieloną Niedzielę Anna poślubiła francuskiego króla Henryka I. Żadne ze starożytnych francuskich miast Reims, w których odbyła się ceremonia, nie przypominało księcia z jej rodzinnego Kijowa. W dłoniach trzymała małą elegancką księgę świątecznych lektur ewangelicznych. Urokliwy list liter, który kiedyś wydawał się podobny do mroźnych wzorów, teraz ucieleśniał jej własne przeznaczenie - przeznaczenie królowej-nieznajomej. Tak więc wszyscy zainteresowani tą starożytną książką kijowską opowiadają o swoim pierwszym właścicielu - francuskiej królowej, córce kijowskiego księcia Jarosława Mądrej Anny.
Якщо помітили в тексті помилку, виділіть її та натисніть Ctrl + Enter